O salsie, czyli muzyce która nie istnieje.
Tytuł przykuł uwagę? - To świetnie . No, to teraz możemy powoli zagłębić się w temat, który jest zmorą osób wypowiadających się w tym obrębie. Temat baaardzoo niewdzięczny. Typowa mina na której można się pięknie wyłożyć. No bo jakkolwiek by się nie dotknęło tej tematyki należy zacząć od kraju pochodzenia salsy i w tym momencie zaczyna się walka już dogmatyczna. Kuba czy Puerto Rico? Nowy York czy Meksyk? A może jednak Haiti? Czy to muzyka afrykańska czy jednak posteuropejska? Nawet wśród ekspertów, licznych muzykologów badających rozwój muzyki w kulturze latynoskiej mamy do czynienia z wielogłosem i walką na argumenty na śmierć i życie, gdyż każdy chciałby, aby jego kraj, bądź region uznawany był za kolebkę muzyki, która zawojowała świat na blisko już 100 lat. Może o tym jeszcze kiedyś napiszę, ale teraz ograniczę się do minimum potrzebnej każdemu salsomaniakowi wiedzy.
- Salsa, czyli sos...czyli co?
Salsa jako pojęcie odnoszące się do MUZYKI zostało ukute pod koniec lat 60tych w Nowym Yorku. Na dobrą sprawę jest kilku artystów, którzy uznają się za prekursorów salsomanii, a wręcz twórców pojęcia SALSA w stosunku do gatunku muzycznego, ale o tym kiedy indziej. Bardziej istotne jest to, co kryło się i kryje za tym pojęciem. Ja osobiście przypisuję temu pojęciu dwie definicje.
- I. Salsa jako 'pojęcie – parasol' różnych rytmów karaibskich z mocnym akcentem na rytmy kubańskie.
Co to jest mambo? A cha cha cha? – Gdzieś w uszach dzwoni?
No to może jak brzmi son montuno, a jak guaracha? Czy to mambo czy już pachanga? Bolero, son cubano, cumbia, bolero son.... no kto rozpozna??
Normalnym zjadaczom chleba nic te nazwy nie mówią.. i podobnie było w Nowym Yorku w latach 60tych. Latynosi mocno starali się przebić ze swoją muzyką i kulturą do mainstreamu, ale ich muzyka była tak enigmatyczna w swoich nazwach, że reszta społeczeństwa nie potrafiła zakwalifikować ich muzyki pod znane im terminy. Aby ułatwić sobie życie, muzycy i producenci muzyczni postanowili wypromować swoją muzykę pod jedną marką, która by swoim zasięgiem obejmowała całą ich twórczość. Padło na słowo SALSA, czyli sos. Proste to zapamiętania, wymowa też prosta dla każdego. Od tego czasu gdy leciała muzyczka latino w radio, bądź na ulicach barrio (z hiszp. dzielnica), łatwo można było ją nazwać – to salsa leci . A czy to była pachanga, czy też bolero, to już ktoś bardziej ciekawy mógł poszukać i się dowiedzieć. Ważne, że dzięki temu zabiegowi i mocnemu promowaniu tego pojęcia, latynoska muzyka przebiła się z Bronxu na Manhattan, a następnie rozlała na cały kraj.... a potem na cały świat.
Ta tendencja na dobrą sprawę nadal się utrzymuje, bo pod tym parasolem mamy reggaeton czy też bachatę, która jest muzycznie z innej bajki, a jednak przez wielu klasyfikowana jako salsopodobne .
II. Salsa, jako gatunek muzyczny powstały w Nowym Yorku łączący różne rytmy.
Czyli tak, jak najczęściej rozumiane jest ów pojęcie. Koniec lat 60tych i początek lat 70tych to era łączenia wcześniejszych gatunków muzycznych, różnych rytmów, eksperymentowania i szukania nowego brzmienia, które porwałoby ówczesne młode pokolenie Latynosów. Prym wiedli muzycy związani z Fania Records (wydawnictwo muzyczne) z Nowego Yorku właśnie. Na dobrą sprawę, jeżeli mówimy o klasycznej, typowej salsie i o tym jak brzmi, to najlepszym przykładem są właśnie artyści wtedy tworzący pod tą marką, czyli Ray Barretto, Larry Harlow, Hector Lavoe, Willie Colon, Johny Pacheco, Ruben Blades, Eddie Palmieri, Chao Feliciano, Roberto Roena i można by tak jeszcze wymieniać... Tak czy owak, chociaż każdy z tych artystów tworzył swoją własną 'salsę', można było wychwycić pewne podobieństwa.
Jak już wspomniałem, te 'nowe brzmienie' czerpało garściami z gatunków, które wcześniej powstały na Kubie (bolero, son, mambo, cha cha cha, pachanga, bomba, plena i inne). W wielu przypadkach możemy mówić o swego rodzaju remake'ach kubańskich i portorykańskich hitów.
Czasami, i w jednej piosence możemy wysłyszeć wpływy guaguanco, mambo, boogaloo, cumbii czy też innych rytmów składających się na całość salsy.
Hmm..... No więc o co chodzi z tytułem tego artykułu?
I powoli dochodzimy do sedna sprawy... Jeżeli chodzi o gatunki muzyczne jak mambo, cha cha cha, bolero, a nawet i bachata, to mają one swoją budowę, strukturę rytmiczną oraz muzyczną, dobrze opisaną i skonstruowaną. Salsa natomiast takiej struktury nie ma - panuje tam swego rodzaju dowolność w łączeniu tych elementów. No i ciągle dodawane są składniki... dzięki temu muzycznie nie umiera, lecz nieustannie rozwija się i poszukuje swojej drogi. Fajnie prawda?
PS: Tekst ten jest w wielu miejscach uproszczony bo ma na celu wprowadzenie do tematu i nie jest wyczerpujący... ponieważ zabrakło by rumu na Kubie żeby rozważyć każdy detal związany z historią powstawania każdego z salsowych składników.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ej, a co teraz leci ? Kubana, linia czy calena ???
Wstepniak :
Kolejny temat rzeka, powracający jak boomerang z każdym nowym naborem i pokoleniem salseros. Przy okazji kolejna 'mina' na której można się wyłożyć bo ile instruktorów, tyle teorii.
Szczególnie w PL, gdzie obowiązuje zasada: gdzie dwóch Polaków tam 3 opinie . Temat ciężki i niewdzięczny, ale czasami trzeba wsadzać kij w mrowisko
Zapraszam do lektury i zachęcam do przemyśleń
ZACZYNAMY
Zapewne każdy z tańczących już jakiś czas salseros zadał sobie wspomniane pytanie, albo w stoliku obok usłyszał 'starszych' mówiących, że leci jakaś 'kubana' albo 'linia'.
Zanim przejdziemy dalej, to może krótkie rozważanie:
Pierwsze primo - najczęściej muzykę tworzą muzycy, a tancerze tworzą do niej taniec. Zgadza się? - No to OK. Idziemy dalej.
Salsa (oraz jej muzyczni prekursorzy) była słuchana w wielu miejscach zamieszkanych przez Latynosów. Muzyka ta rozprzestrzeniała się dzięki radiu, raczkującej jeszcze wtedy telewizji oraz oczywiście czarnym płytom. Do tej samej muzyki bawili się Kubańczycy, Portorykańczycy, Meksykanie, Kolumbijczycy i wiele innych nacji. W niektórych miejscach rytmy te stały się tak bardzo popularne, a ludzie bawiąc się do nich krok po kroku zaczęli tworzyć pewne taneczne ramy, obowiązujące formy, kroki i obroty, które w naturalny sposób zaczęły tworzyć kulturę taneczną danych regionów. Na początku było wiele podobieństw, ale w pewnym momencie wymiana kulturowa między tymi rejonami uległa pogorszeniu. Pamiętajmy, że lata 60 i 70 to nie czasy internetu i YT więc, gdy zabrakło bezpośredniej wymiany kulturowej, każdy styl poszedł w troszkę inną stronę. I w ten oto sposób po kilku dekadach, wyodrębniły się różne style taneczne salsy - Salsa kubańska (Casino), salsa portorykańska, nowojorska (Mambo on 2) i kolumbijska (calena). Jak widzicie nazwy te były związane z miejscem, w jakim dana społeczność tworzyła swój oryginalny i wyjątkowy sposób tańczenia. Oczywiście każda społeczność traktowała salsę jako przejaw swojej wyjątkowej kultury więc jako tą najprawdziwszą i najlepszą. Do dzisiaj można zauważyć swego rodzaju taneczną walkę kulturową pomiędzy 'stylowcami'.
No a teraz do konkretów. Czy można powiedzieć, że dany utwór jest salsą casino, albo liniową?
Hmmm... Odpowiedź jest złożona. Oto dwa główne i do tego przeciwstawne podejścia do tematu
I.Salsa muzycznie jest jedna.
Historycznie, korzeń muzyczny i taneczny wywodzi się z Kuby. Mówimy tu o latach 1940 – 1960. Złoty okres, w którym to wymiana kulturowa pomiędzy Havaną a Nowym Jorkiem była bardzo żywa. To wtedy muzycy kubańscy tworzyli takie rytmy jak son, bolero, mambo, cha cha cha i ich pochodne. Brzmienie było bardzo zbliżone do tego do czego Latynosi bawili się na co dzień, słuchali w radio, a nawet oglądali w filmach i w programach telewizyjnych. Największe nazwiska tego okresu to Beny More, Perez Prado, Machito, Arsenio Rodriguez, Tito Puente oraz grupy La Sonora Matancera i Orquesta Aragon. Muzycy owi, nie tylko pojawiali się na Kubie i US, ale także koncertowali w większości krajów Ameryki Łacińskiej, dając początek szybkiemu rozwojowi tańcom, które wtedy nabierały kształtu i formy. Innymi słowy, Kubańczycy, Portorykańczycy, Kolumbijczycy i inni tworzyli podwaliny swoich stylów tanecznych do wspólnej muzyki. Wraz z muzykami, często występowali profesjonalni (jak na tamte czasy) tancerze prezentując na scenie ich interpretacje mambo oraz innych rytmów, stając się modelami dla rzeszy 'zwykłych' osób tańczących.
II. Różna muzyka
Począwszy od Ery Mambo czyli lat 1940 – 50tych, można zauważyć rozbieżności w sposobie tańczenia w Hawanie, Nowym Jorku, czy Meksyku ( swego czasu bardzo ważny punkt w rozwoju tańca i muzyki latynoskiej ), następnie cha cha cha oraz pachanga, które jako taniec maja kilka cech wspólnych, ale powoli widać różnice i krystalizowanie się poszczególnych stylów tanecznych.
Ale wciąż mówimy o tej samej muzyce, która rozbrzmiewa w całym 'latynoskim świecie' .
Końcówka lat 60tych przyniosła większe rozbieżności w muzyce. Kuba politycznie i kulturalnie z racji politycznych coraz bardziej zamykała się na US (a może i odwrotnie ) i muzycznie coraz bardziej traciła na znaczeniu. Nowe brzmienia powstawały w NY i Puertorico zostawiając w tyle kulturę muzyczną Kuby. Pachanga, boogaloo, a później i salsa, to już domena NY i Cali w Kolumbii.
Muzycy związani z Fania All Stars koncertowali po całym świecie szerząc muzykę latynoską pod chwytliwą nazwą - Salsa. I w tym okresie można już zauważyć jak style taneczne rozchodzą się w swoje strony, a pewni muzycy są bardziej grani i słuchani w różnych regionach.
Na Kubie po pewnym czasie nowa fala muzyków zaczyna wymyślać nowe rytmy jak np.: songo, czyli protoplastę współczesnej timby (salsy kubańskiej), ale ze względów politycznych nie ma już tak mocnego wpływu na światowe trendy muzyczne. Chociaż muzyka funkcjonująca jako salsa, czyli pod jedną nazwą ciągle zdobywa nowych fanów, to widać, że pewne lokalne preferencje muzyczne mają swoje odbicie na rozwój tańca w danym regionie. Poprzez rozwój indywidualnych tancerzy oraz szkół, pogłębiają się różnice w sposobie tańczenia dając początek róznym stylom salsy ( jako taniec) . I tak oto w Nowym Jorku style portorykańskie mieszają się z trendami z czarnego Bronxu, a także z tańcami towarzyskimi, jazz'ujące brzmienie staje się bardziej popularne. W Cali natomiast artyści, nawet ci przyjezdni są proszeni o to aby grali szybciej swoją muzykę, mocne uderzenia cowbella oraz wpływ muzyczny cumbii formuje w latach 80 rozpoznawalne brzmienie salsy kolumbijskiej (uwaga : co nie oznacza, że styl taneczny ewoluuje pod jej wpływem), na Kubie do lat 90 tych dobrze uformował się ich typ salsy zwany timbą, wzbogaconą także o elementy guaguanco, czyli rumby kubańskiej. W następstwie, w materii tanecznej do tradycyjnego sonu dodawane są elementy afrokubańskie, tworząc współczesny odcień casino – salsy kubańskiej. Innymi słowy, zmiany w tendencjach muzycznych wpływały w krytycznym momencie na kierunek rozwoju danych stylów tańca.
III. Konkluzja ???
No to jest coś takiego muzycznie jak salsa 'liniowa' lub 'kubana' 'calena' czy nie ?
Moim zdaniem NIE .
Można oczywiście mówić o salsie kubańskiej, portorykańskiej, kolumbijskiej, panamskiej, wenezuelskiej etc jako o muzyce powstałej na danym terenie, ze swoim charakterystycznym brzmieniem. Można powiedzieć, że dany utwór ma w sobie 'więcej mambo', 'jest swingujący', ' jest bardziej rumbowy' , albo 'cumbiowaty' . Wśród muzyków i Latynosów tradycyjnie istnieją takie pojęcia jak salsa dura ( czyli mocna), salsa romantica, salsa vieja /clasica, ale nie ma takiego gatunku muzycznego jak 'kubana' , 'linia' czy też 'calena'.
Zastanówmy się, co robią muzycy gdy tworzą jakiś utwór. Decydują jaki to będzie gatunek, np.: bachata, son, mambo, albo salsa, ale żeby były w niej takie, a nie inne rytmy. Muzycy, gdy tworzą utwór nie mówią przecież: 'Hej , skomponujmy na płytę sobie 4 linie (w tym 2 on 1 i 2 on2), 3 kubany i 2 calenie' . NONSENS !!!!!!
Może by powiedzieli: 'Nagrajmy fajne mambo, guaguanco, i coś mocnego/szybkiego, coś romantycznego, wolnego etc'.
Rytm clave jest przecież ciągle taki sam, metrum takie samo, nuty też tak samo zapisywane, przeważnie te same instrumenty, czasami inne i odmienne aranżacje, ale te różnice wysłyszymy także, gdy podzielimy muzykę na 'starą' i 'nową'.
Oczywiście możemy zauważyć, że są pewne tendencje, upodobania muzyczne osób tańczących dany styl, bądź też pewne utwory / artyści są mocno związani z daną kolebką stylu salsy. Np. w Cali wolniejsze kawałki są często przyspieszane, aby rzeczywiście się wyszaleć ( oni tak już mają). Więc można powiedzieć, że salsa boogaloo, które powstało w Cali jest tylko ich wynalazkiem, bo nie występowało nawet w innych miastach Kolumbii. Podobnie jest z TIMBĄ, która na dobra sprawę nie pojawia się tam na parkietach,oprócz kilku kawałków które po prostu przylgnęły do tradycji Cali i traktowane są jako ichniejsze granie. ( Czyli to, co wspomniane zostało w punkcie II )
Bezsprzecznie, muzyka jaka była i jest grana w danej społeczności wpływa na charakter tańca. Można zauważyć, że do pewnych utworów / artystów lepiej się tańczy dany styl, bądź mamy czasami odczucie, że tańczenie zgodnie ze stylem ' nie pasuje' do danej muzyki lub utworu lub ' nie niesie'.
Są takie przypadki, też tak mam, ale to nadal nie jest kwestią gatunku muzyki lecz naszego osłuchania z danym brzmieniem bądź kwestia samego utworu.
Innym wytłumaczeniem tego stanu, jest fakt że muzyka powstaje szybciej niż taniec, tzn. jeżeli pojawiają się nowe rozwiązania muzyczne lub rytmiczne w salsie, to trochę to trwa zanim tancerze stworzą nowe, pasujące do tego elementy lub dopasują swój styl tańca do nowej sytuacji.
Ciekawym przypadkiem jest styl Los Angeles. Jak to opowiada Johny Vasquez, jego starszy brat Francisco, prekursor i twórca stylu Salsa LA wzbudził podziw w latach 90-tych tańcząc do kolumbijskiego utworu Rebellion autorstwa Joe Arroyo, bo taką muzykę często tam właśnie grano.
Ja osobiście rozróżniam muzykę pod dwoma względami: do słuchania lub do tańczenia, oraz taką która ma w sobie to 'coś' i rwie na parkiet (niekoniecznie musi być szybka i dynamiczna) i taką przy której zasypiam na imprezie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
SALSA na wielkim ekranie.
Za oknem wieje i nuda ? Proponujemy spędzić wieczory w klimacie salsowym. Lekko nieobiektywny zestaw TOP 5 filmów, które każdy salsero powinien obejrzeć. LECIMY !!!!!
5. Salsa
Klasyk z 1988 roku. Dziewczyny zapewne oszaleją na punkcie Draco Rosy. Historia prosta jak drut - młody mechanik kocha salsę i chce wygrać lokalny konkurs taneczny a następnie jechać na mistrzostwa do Puerto Rico. Dobrego wykonu tanecznego nie zobaczycie, (a może tak wtedy tańczyli), ale za to w filmie zobaczycie prawdziwą śmietankę muzyków: Tito Puente, Celia Cruz, Willie Colon, Charlie Parmieri, Mongo Santamaria, a pierwsza taneczna scena w knajpie z udziałem Grupo Niche i Cali Pachanguero - węc trzeba obejrzeć.
4. Cuban Fury / Demon Salsy
Brytyjski film z 2014. Bardzo przyjemna komedia o ex-tancerzu który po latach chce wrócić do salsy, a przy okazji rozkochać w sobie kobietę. Wśród tancerzy biorących udział w filmie zapewne rozpoznacie kogoś znajomego bo pozbierali śmietankę londyńskich tancerzy..
3. Dance with me / Miłosna Samba
Tłumaczenie oczywiście niszczy system jak Szklana Pułapka . Zapewne wiele z Was już widziało ten film z portorykańskim artystą Chayanne grajacego kubańskiego emigranta szukającego ojca w Stanach. Fabuła filmu całkiem nieźle rozwinięta. Całkiem ładnie podane jak ważne jest czucie tańca, no i super sceny z ruedy w knajpie. Można się zakochać i poczuć ten klimat który tak bardzo chcielibyśmy mieć na każdej imprezie.
2. Mambo Kings
Tutaj robi się poważniej. Piękny obraz z Armandem Assante i Antonio Banderasem w rolach głównych. Historia braci uciekających z Kuby do Stanów, chcących spełnić swe muzyczne marzenie osadzona w okresie Palladium i szaleństwa MAMBO. Muzyka na super poziomie i piękne bolero 'Beautiful Maria of my soul'. Do tego Tito Puente na żywo i piękna rola Królowej Salsy - Celii Cruz. Pozycja OBOWIĄZKOWA ! ..... ale niestety trudno dostępny w sieci.
1. El Cantante
Marc Anthony i Jennifer Lopez w filmie z 2006 roku opowiadającym historię najbardziej znanego wokalisty salsy w historii - Hectora Lavoe. Oprócz samej wzruszającej i dramatycznej historii życia Hectora, mamy w miarę przystępny sposób podane czym była tak naprawdę salsa, jak powstawała w Nowym Jorku, kto tworzył Fania Records i jak szalone i wyjątkowe były to czasy. Oczywiście soundtrack miażdży system. Super odnowione utwory Hectora w wykonaniu Marca Anthonego mają power !! Scena z Aguanile przyprawia o ciary, a motyw powstawania utworu El Cantante to muzyczne arcydzieło.
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić oglądając te salsowe klasyki a do tego Wasza znajomość tematu też się rozwinie .
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
7 Wspaniałych Salsowych Kawałków - NA ŻYWO
Salsa, salsita, salsunia ... – dla niektórych to tylko taniec uczony w szkołach tańca, a dla wielu to w pierwszej kolejności wspaniała muzyka z blisko stuletnią historią, która wpierw rozprzestrzeniła się w kulturze latynoskiej, a następnie podbiła cały świat. Co ma takiego w sobie, że od tak wielu lat ma swoich fanów praktycznie w każdym miejscu na globie ?
Jak dla mnie najważniejszym aspektem jest to, że jest to muzyka 'żywa', w większości ciągle grana na prawdziwych instrumentach, a nie komputerowo wytworzonych samplach. Aby taką muzykę docenić i faktycznie umieć ją przeżywać potrzeba czasami więcej czasu aby nasze 'europejskie ucho' potrafiło przyjąć taką dawkę dźwięków, ale dzięki temu ten sam utwór możemy odbierać na różnych poziomach i nawet po kilku latach nie tylko odkryć coś nowego, ale nawet całkowicie inaczej interpretować dany utwór.
Więcej już nie przedłużając, zapraszam na wyjątkową muzyczną podróż po świecie salsy.
Tym razem mocno subiektywny zestaw starannie wyselekcjonowanych wykonów na żywo utworów i artystów, których nie tylko każdy salsero powinien znać , ale co najważniejsze, pokazujących ponadczasową siłę i moc drzemiącą w salsowym brzmieniu.
* Dla najlepszego efektu polecam słuchać na dobrym sprzęcie lub słuchawkach.
TITO PUENTE – MAMBO GOZON & RAN KAN KAN
Legenda nowojorskiej sceny muzycznej – kompozytor, instrumentalista, aranżer i producent muzyczny. Człowiek o ogromnej charyzmie i talencie, nie bez powodu zwany Królem Mambo oraz Królem Timbalesów.
Jego ponad 50-letnia działalność artystyczna i spuścizna w postaci dziesiątek kultowych utworów ciągle inspiruje i jest niedoścignionym wzorem dla współczesnych muzyków. Jeżeli parkiet ma zapłonąć, to Tito Puente i jego hipnotyczne mambo to zagwarantuje.
https://www.youtube.com/watch?v=9b6vMMXAwqM
CELIA CRUZ – QUIMBARA
Kolejny gigant muzyki latynoskiej; Celia Cruz - Królowa Salsy. Nagranie z legendarnego koncertu w Zairze, kiedy to muzycy występujący pod sztandarem Fania All Stars uświetnili bokserską walkę stulecia pomiędzy Muhammadem Alim a Georgem Foremanem. Zamierzeniem całego wydarzenia zwanego Rumble in the Jungle było zwrócenie uwagi oczu świata na Afrykę i jej kulturę.
Na nagraniu można zobaczyć i usłyszeć artystyczny 'top of the top' salsowych muzyków wszech czasów, między innymi; Johnny Pacheco, Hector Lavoe, Cheo Feliciano, Ismael Miranda, Ismael Quintana, Ray Barretto, Roberto Roena, Bobby Valentin czy Larry Harlow.
Nie można przejść obojętnie obok takiego wykonu – artystyczne arcydzieło.
PS: Na YT można znaleźć nagranie całego koncertu – POLECAM !!!
https://www.youtube.com/watch?v=AXN-_asIaYs
JOHNNY COLÓN - MERECUMBE
Jeden z najbardziej kozackich utworów jakie powstały. Pochodzi z płyty z 1972 roku, a nadal ma moc, a mi nie nudzi się od ponad 20 lat. Co tu dużo mówić, kto nie zatańczył do Merecumbe nie wie czym jest power w salsie. Tutaj akurat grają trochę wolniej niż w oryginale ale sekcja dęta robi taką robotę że głowa dymi.
https://www.youtube.com/watch?v=jTSkBQ0vUnA
LOS VAN VAN – AQUI EL QUE BAILA GANA
No i czas na najlepszą kubańską grupę wszech czasów – Los Van Van, czyli Kubański Pociąg w akcji ze swoim charakterystycznym i autorskim brzmieniem songo, które odmieniło kubańską scenę muzyczną tworząc nurt zwany timbą. Wszystko buja w tym utworze, super energia, super chórki, super pianino --- no po prostu uczta dla uszu.
https://www.youtube.com/watch?v=vnFeLjxnWUg
RICHIE RAY i BOBBY CRUZ - SONIDO BESTIAL
Jeżeli miałbym wybrać jeden, najpełniejszy utwór, kompozycję która ma w sobie wszystko, utwór miliona barw i odcieni, pryzmatem wszystkich uczuć i emocji, salsową bombą atomową to byłby to właśnie Sonido Bestial. Niektórzy porównują go do Bohemian Rhapsody by Queen i jest to całkiem trafne spostrzeżenie.
Richie Ray i jego pianino to muzyczny majstersztyk, a specyficzny głos Cruz'a, chociaż może niektórych drażnić, to w połączeniu z mocną sekcją dętą rozwala system. Btw, zwróćcie uwagę jak przez pierwsze minuty śpiewa bez odsłuchu (kto śpiewa to chyba rozumie czym to się najczęściej kończy ).
https://www.youtube.com/watch?v=_eVmOyG6ZZQ
OSCAR D'LEON - YO QUISIERA
Żeby nie było, że salsa to tylko Kuba i Nowy York to przedstawiam mojego ukochanego Oscara d'Leon z Wenezueli w swoim jednych z wielu hitowych kompozycji, tutaj akurat gościnnie z dominikańskim salsero José Alberto ''El Canario' podczas tourne w Peru. Wspaniały przykład tego jak muzycy ze sobą 'rozmawiają', improwizują, 'wpuszczają' na pierwszy plan i utrzymują napięcie w muzyce.
Gratka dla osób znających język hiszpański, kiedy to Oscar i Jose śpiewają do dziewczyny na widowni, a następnie przekomarzają się i docinają oczywiście ciagle śpiewając. Współcześnie mówimy na to freestylować, a w nomenklaturze salsowej mówi się, że ktoś taki jest sonero, czyli ma taką właśnie umiejętność wymyślania tekstu na poczekaniu. I tak oto z oryginalnych 6 minut utworu zrobiło się 12 minut zabawy i muzycznego transu.
https://www.youtube.com/watch?v=oAj1K6qruXo
https://www.youtube.com/watch?v=21L4McOXnY0
GRUPO NICHE – CALI PACHANGUERO
No i na deser kolumbijska orkiestra Grupo Niche ze swoim salsowym hymnem Cali Pachanguero.
Tutaj akurat koncert uświetniający ich 35 lecie podczas jednego z największych salsowych konkursów na świecie, czyli Festival Mundial de Salsa de Cali w 2015r.
Dobry przykład tego czym salsa jest dla Latynosów - prawie 10 tysięcy osób śpiewających cały kawałek robi wrażenie i tworzy niesamowity klimat, a jak nadchodzi moment włączenia mikrofonów zbiorczych i ściszenie orkiestry to już całkowite szaleństwo
https://www.youtube.com/watch?v=Q8sYoSbHftg
No i to by było na tyle. Miłego słuchania i przeżywania muzyki. Mam nadzieję, że każdy odnalazł przynajmniej jeden utwór, dzięki któremu dzisiejszy dzień jest piękniejszy, pełen słońca, kolorów i niewyczerpanej energii. A na koniec żegnam się słowami,
Salsa es salsa, lo demas es loma !
PS 2: A jak już udało Ci sie doczytac do końca i spodobał Ci się artykuł to daj lajka naszego FanPage'a:) , dzieki czemu nie przegapisz podobnych postow w przyszłości , a nam także pomożesz w dotarciu do wiekszej liczby salseros